piątek, 27 grudnia 2013

Okiem Pacjenta: Co ja robię tu...?

Odpłynąłem...
Czuję: nic... Słyszę: nic.. Nie ma... Nagle! Cholera zostawcie moją klatę! Jak boli! Co oni mi robią? Ałaaaa! Czemu tak chrupie? Nie słyszą? Nie mogę oddychać! Nic nie mogę... Halooo, nie widzicie??? A co to znowu??? Oni chcą rozerwać mi buzię? Co to za zimne żelastwo? Chyba zwymiotuję! ... Ups... Przepraszam... Coś wsadzają... Ale to syczy, ałaaaa! Odkurzacie mi w buzi? To boli! Znowu wkładają to żelastwo i coś jeszcze! Jakaś przeszkoda.... Hmmmm jednak nie! Ktoś za mnie oddycha! Powoli chyba wracam...

Wycieczka...
Mam coś w ustach. Chyba jakaś rurka. Ktoś stoi za mną i chyba pompuje moje płuca. Oddech-nieoddech. Dziwne... Moje serce chyba bije. Rozmawiają. Widzą coś na monitorze. Pewnie jestem podpięty do tych dziwnych ekranów jak na Ostrym dyżurze. Słyszę. Hałas, stukot, szuranie. Czuję zimno. Drżę. Nie mogę zapanować nad tym. Zimno mi! Słyszycie??? Haloooo przykryjcie mnie!

Jedziemy. Słyszę otwieranie drzwi. Gdzie ja jadę? Co się będzie działo? 

Koszmar!
Kilka osób próbuje mnie przełożyć z jednego łóżka na drugie. Kładą mnie na bok, ktoś wydaje polecenia, zlecenia i chyba jest zdenerwowany... Jadęęęęę na czymś zimnym na drugie łóżko. Ufff już jestem w nowym, świeżym łóżeczku... 

Ooooo nie... zaczyna się znowu!!!

Odlatuję...
Nie czuję serca. Ranyyyy co się dzieje? Ałaaaa! Chyba stado koni po mnie przejechało! Ale po paru minutach zaczynam znów czuć, że chyba żyję. Udało się im! A może udało się mi?

Robią coś... 
Przyklejają jakieś naklejki na klatę. Zimne. Inne coś zaczyna ściskać mi ramię. Zaczepili mi następne coś na palec. Chyba dzięki temu widzą jak działam... Oooo coś zaczyna za mnie oddychać znów. Tym razem jest rytmicznie. Słyszę jakieś psss-ufff, ps-ps-uuuuuffff i tak w kółko. Nuda.

Ale to nie koniec...
Jakieś gorące paluchy uciskają na mój obojczyk. Szyję. To nie wróży nic dobrego... Znowu słyszę hałasy. Metal uderza o metal. Jakieś szelesty papieru, folii. Polecenia "podaj to", "otwórz to"... Coś do mnie przyklejają. Nawe fajnie ciepło od tego... Chlus! Jakie zimno! Raz, dwa, trzy razy! Skończcie to wreszcie! Ałaaaaaaa! Ty podła osoboooo! To boli! Coś mi wbijają. Jakaś chwila ciszy, konsternacji. Słyszę: "ładnie kapie", a po chwili "jest wsteczny wypływ". Dobrze. Cisza... Nic nie czuję. Znowu! Ałć... Coś do mnie przyszywają... Po chwili czuję kojące chłodne ręce. Chyba ktoś robi mi opatrunek...

I znowu!
Te same paluchy które mnie kuły zaczynają badać moją rękę. Boli, ale nie aż tak. Chyba, że to dopiero początek... Obawiam się, że mam rację. Układają mi rękę w dziwnej pozycji... Słyszę jak ktoś pryska czymś na moją rękę. Znowu czuję zimno na skórze. Chyba mam gęsią skórkę. Paluchy gniotą mi rękę tak jak przy mierzeniu pulsu... O chyba tylko puls mi badają. Ale po co? Przecież mają te duże ekrany... Ałaaaa! Znowu kują! Słyszę: "Mam! Jestem!"... Znowu te same chłodne ręce naklejają opatrunek. Jedyna przyjemność na dzisiaj...

Nie pozwalam!
Jakieś ręce mnie rozbierają! Nieee, nie chcę! Nie mam nad sobą kontroli! Po co oni to robią! Przecież w łóżku leży się w piżamie! Jestem cały w stroju Adama! O nie! Paluchy zaczynają robić coś, czego nikomu nie życzę... To chyba był cewnik, którym straszą wszystkich facetów... I znowu czuję te chłodne ręce. Najpierw jeden boczek, potem drugi... Chyba założyły mi... pampersa... Nigdy nie czułem się tak upokorzony. I dalej nie mogę nic...

I znowu się dzieje...
Coś wsadzają mi do ucha... "Trzydzieści osiem sześć"! Mama mówiła, że to gorączka. Ałć. Ukłuła mnie w palec: "sto pięćdziesiąt trzy"! Chłodne ręce zaczynają majstrować przy tym co mi wbili do ręki... Znowu będzie bolało! Nieee chcę!!!! A jednak nie boli. Słyszałem, że mają pobrać krew do badań na jakieś gazy czy coś. Czyli nie będzie kłucia! Jupi!

Podchodzi do mnie miło pachnąca kolejna osoba. Chyba kobieta. Ta znowu coś robi przy tym wkłuciu koło mojej szyi. Może nie będzie bolało... I nie boli! Chyba podała mi jakieś leki. Odpływam lekko i przyjemnie...

Zostanę tu jeszcze z wami. Może na tydzień, może na dwa, a może do jutra. Zobaczę!

Pacjent X

1 komentarz:

  1. Zaczynam pracę na OIOMie w przyszłym tygodniu. Jestem młodą pielęgniarką, to mój pierwszy oddział. Trafiłam tutaj chyba ze strachu. Bardzo dotknął mnie ten wpis, niesamowicie! I na długo go zapamiętam, oby na całe swoje życie.

    OdpowiedzUsuń

Znieczulenie dzieci z zespołem Leigha

Zespół Leigha to choroba dziedziczona na wiele sposobów, zatem jest określana jako heterogenna etiologicznie choroba mitochondrialna, uwar...